piątek, 22 kwietnia 2016

Poradnik panny młodej

 wszystko, o czym warto pomyśleć przed ślubem... czyli Poradnik panny młodej>>>
   

     Okres narzeczeństwa jest jednym z najszczęśliwszych etapów w związku każdej pary, ale stanowi także wielkie wyzwanie. Nie każda para zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że organizacja ślubu i przyjęcia to spore przedsięwzięcie. W książce tej udzielono praktycznych porad, jak w przemyślany i świadomy sposób przygotować się do tego dnia.

     Zamierzeniem autorki poradnika było przedstawienie informacji na temat każdego etapu poprzedzającego dzień ślubu w sposób interesujący i wyczerpujący. Autorka opisuje, proponuje, ostrzega i podpowiada. Wszystko po to, by Młoda Para zaznała tego dnia pełni szczęścia i spokoju. Każdy z rozdziałów zawiera wątek z przygotowań do ślubu bohaterki książki. Dzięki temu nasi czytelnicy będą mogli śledzić jej losy i… być może odnajdą siebie w przedstawionej historii.
Na początku uważnie przyglądamy się kolejnym etapom wielkich przygotowań, a więc temu wszystkiemu, co poprzedza dzień zaślubin: poszukiwaniom sali, sukni, obrączek, przygotowaniu wieczoru panieńsko-kawalerskiego itp. W książce znalazły się wzory tekstów na zaproszenia, przykłady zabawnych rymowanek, wiele informacji wskazujących zalety i wady poszczególnych rozwiązań oraz mnóstwo innych pomysłów. PropozyMcje rozwiązania każdego problemu zostały dokładnie opisane i poparte przykładami. W ten sposób powstało swoiste kompendium wiedzy dla przyszłych mężatek, czyli organizatorek pisanych wielkim „O”.

      – TAK! – Padła odpowiedź i świat stał się piękniejszy. Wspaniale, pobieramy się! Jestem taka szczęśliwa! Marzyłam o tej chwili od dawna i wreszcie moje marzenia się spełnią! Nie mogę się doczekać chwili, gdy ogłosimy to całemu światu!

     Było jeszcze lepiej, niż to sobie zawsze wyobrażałam. Mój przyszły mąż (ach, jak to cudownie brzmi!) całkowicie mnie zaskoczył. W trakcie naszego wypadu nad morze zaprosił mnie wieczorem na spacer po plaży. Gdy na chwilę przysiedliśmy, z kosza, który zabrał ze sobą, wyjął szampana i truskawki, rozstawił na piasku świeczki, po czym wygłosił płomienną mowę o tym, jak bardzo mnie kocha i jak dobrze nam jest ze sobą (hm... do tej pory, mimo że jesteśmy razem od kilku lat, a znamy się jeszcze dłużej, nie podejrzewałam nawet, że potrafi wyrzucić z siebie tyle słów naraz...). Słuchałam go, obserwując morze, aż dotarły do mnie jego ostatnie słowa: „...I dlatego chciałem zapytać, czy zostaniesz moją żoną?”. W pierwszej chwili nie wiedziałam, czy naprawdę to powiedział, czy tylko mi się zdawało! Jednak nie. Nie zdawało mi się. Spojrzałam na niego, czując, że się we mnie wpatruje się. W zagłębieniu jego dłoni spoczywał pierścionek. Nie pamiętam nawet, czy cokolwiek odpowiedziałam. Łzy napłynęły mi do oczu, a on tulił mnie w swoich ramionach. To była magiczna chwila. Czułam, że on właśnie w ten sposób przekazuje mi, że pragnie spędzić ze mną całe życie, i pyta mnie, czy ja też tego chcę. Pewnie, że chciałam! Byłam tylko zaskoczona... Ale dzięki temu cieszyłam się jeszcze bardziej, bo wiedziałam, że sam podjął tę decyzję.

     Tydzień później przyszła pewna z pozoru banalna refleksja: jeżeli były zaręczyny, to będzie i ślub! Na początku wpadłam w euforię – widziałam siebie w śnieżnobiałej sukni, z naręczami kwiatów i szczęśliwe twarze nas obojga. Powoli te obrazy zaczęły przywoływać tysiące pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Poczułam niepokój, czy zdołamy zorganizować tak ważną dla nas uroczystość? Ba, i to nie tylko dla nas obojga, ale również dla naszych rodziców i rodzeństwa. Moje obawy spotęgowała myśl o spotkaniu naszych rodzin.

     Mój narzeczony wraz ze swoimi rodzicami przybył z wizytą do mojego domu, podczas której oficjalnie poprosił moich rodziców o rękę ich ukochanej córki, po czym z obu stron posypał się grad pytań.

     „Kiedy ślub?”, „W którym kościele?”, „Czy chcecie huczne wesele czy raczej skromne przyjęcie?”, „Czy kupisz suknię czy wypożyczysz? Jak będzie taniej?”, „A może pobierzecie się w Boże Narodzenie? Śluby w śnieżnej aurze są przepiękne!”, „A może założyłbyś smoking – byłbyś taki elegancki!” – rozpływała się moja przyszła teściowa.

     Prawda była taka, że nie znaliśmy odpowiedzi na te wszystkie pytania. Wiedzieliśmy tylko to, że się kochamy, że chcemy spędzić ze sobą całe życie, a reszta…? Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to takie skomplikowane. Owszem, mieliśmy ogólną wizję – ja na biało razem z Nim przed wielkim ołtarzem przystrojonym kwiatami, za naszymi plecami rodzina i przyjaciele – ale na tym się kończyło nasze wyobrażenie o ślubie. Zobacz całość>>>